Na Brzozowej Korze...
środa, 10 października 2012
Leca liscie....
Leca liscie... . Nadeszla Jesien, przyniosla chlodnawe powietrze i zapach ziemi i wilgotnych lisci. Witaj droga przyjaciolko - niedoceniana przez tak wielu.
Ludzie kojarza Jesien z melancholia , depresja i smutkiem a dla mnie zawsze jest wyczekiwana przyjaciolka.
Elegancka w botkach i plaszczach z zapachami cynamonu i jablek- codziennie inna. Jednego dnia otulona w cieple brazy , by nastepnego blyszczec zlotem, zolcia i czerwienia a o zmierzchu spowic sie popielato- siwym szalem z mieciutkiej mgly- piekna w kazdej odslonie.
Inspiruje mnie i rozbudza chec do zycia- bo w przeciwienstwie do obnazonego i bezlitosnego lata pozwala mi na kubek goracej czekolady lub mocnej herbaty pachnacej malinami gdy wreszcie przyodziewam ukochane mieciutkie mohery , kaszmiry i zamsze.
W tym roku jest mi jeszcze drozsza bo jest symbolem oczekiwania i przygotowan na przybycie zimowego szczescia, pozwala na rozwazania , marzenia i sny .
Piekna Damo ktora zjawia sie i przemija niezauwazalnie ,tym razem zdejmij botki , rozgosc sie i trwaj wiedzac ze jestes najmilszym z gosci.
wtorek, 19 czerwca 2012
Takie tam rozwazania...
Bo szczesciem jest dla mnie zgrzyt klucza w zamku gdy maz wraca do domu, ciasto ktore "slychac" juz w piecu, wieczor na kanapie z ulubiona ksiazka,kocem i herbata z malinami od mamci. Film obejrzany wspolnie, spacer i knajpka nowo odkryta, moja dlon w jego cieplej dloni , pewnosc pocalunku na dobranoc. Odglos deszczu bebniacego o szybe, kieliszek wina z przyjaciolmi i milczace rozmowy z mamcia ktorych nikt oprocz nas nie rozumie..Moje male szczescia codziennosci.... spokoj duszy i pewnosc ze jest przystan do ktorej zawsze wracam i ze jestem przystania do ktorej oni wracaja.
niedziela, 10 czerwca 2012
Era Geniuszy- czyli googluje corka, googluje matka...
I tylko czasem nachodzi mnie mysl-ze to nie tak, ze za latwo mi przychodzi to bycie geniuszem.
Przypominam sobie z nostalgia jak zawsze spogladalam na moja mame oczyma pelnymi podziwu bo ona NAPRAWDE wiedziala wszystko, pamietam ten dziki zachwyt jej madroscia ktory czulam gdy tlumaczyla mi budowe kwiatu na lekcje biologii. I dume rozpierajaca mnie gdy w czasach studenckich moi przyjaciele chwalili jej elokwencje I polot. Wspominam jak pokazywala mi rozgwiezdzone niebo i uczyla gdzie jest Wielka Niedzwiedzica . I jak moj brat patrzyl z wyzszoscia na kolegow bo jego luk i strzaly nie byly kupione w peweksie, mama zrobila je sama. I przede wszystkim to poczucie bezpieczenstwa ktore moze dac tylko ona, bo przeciez z Moja Mama Ktora Wie Wszystko nic zlego sie nie moze mi przydazyc...bo Moja Mama Ktora Wie Wszystko poradzi sobie w kazdej sytuacji, ochroni przed zlem, uleczy wszelkie bolaczki.
I zaden Sartphone nie moze sie rownac z Moja Mama Ktora Wie Wszystko.
Mam nadzieje ze kiedys tez bede mogla zobaczyc ten dziki zachwyt w dzieciecych oczach, a na razie bede wzbogacac moje namiastki prywatnego geniuszu uzywajac dostepu do sieci.
Subskrybuj:
Posty (Atom)